czwartek, 30 października 2014

Epilog

- Mamusiu! A dlaczego tatuś to zrobił? - zapytała pewnego dnia mała Lea wskazując na zdjęcie Raphy, który celebrował zdobycie bramki w meczu z Espanyolem.
- Bardzo się z nim pokłóciłam i chciał coś zrobić, żebym się nie gniewała - odparłam głaszcząc małą blondyneczkę po głowie.
- Ale przecież ty się nigdy nie gniewasz, chyba że tatuś za długo siedzi w łazience - ciągnęła wpatrując się we mnie brązowymi oczami Raphaela.
Uśmiechnęłam się lekko nie bardzo wiedząc jak wytłumaczyć całą tą sytuację mojej pięcioletniej córeczce. Gdybym jej powiedziała, że nie chciałam wybaczyć Varanowi dlatego, że mnie zdradził, prawdopodobnie nic by z tego nie zrozumiała. Na pomoc przyszedł mój mąż.
- Tatuś po prostu popełnił kilka błędów, których bardzo żałował - powiedział przytulając nas obie.
- Ale potem już nie byłaś zła? - zapytała.
- Nie - odparłam spoglądając na Francuza, który pocałował mnie w czoło.
Od tamtego meczu minęło 5 lat. Po spotkaniu zeszłam na murawę i bez wahania rzuciłam się w ramiona Raphaelowi. Zignorowałam cichy głosik pochodzący z mózgu i pozwoliłam sercu decydować za mnie. Nigdy bym się nie spodziewała, że zrobi coś tak wspaniałego. Wtedy uwierzyłam, że on na prawdę żałował tego co zrobił.
Następnie zamieszkaliśmy razem a po kilku miesiącach okazało się, że jestem w ciąży. Raphael oświadczył mi się i zorganizowaliśmy szybki ślub, na którym pojawiło się około 500 ludzi. Wszystko było idealne.

_________________________________

Cześć! Skończyłam bardzo sielankowo, ale cóż, wolno mi xD Trochę się męczyłam pisząc ostatnie rozdziały, głównie dlatego, że liczba czytelników spadła o jakieś 70%. To trochę dołuje, bo nie wiem czy to co robię ma sens, zaczynam się zastanawiać co zrobiłam źle. Pomimo to, bardzo dobrze prowadziło mi się tego bloga :)
Jednak chciałam podziękować wszystkim tym, którzy wytrwale czytali i komentowali, jesteście kochani! ♥

Pozdrawiam i do zobaczenia na innych blogach :*

I'll be the one if you want me to
Sztuka zapominania
Sztuka wyboru

W poszukiwaniu szczęścia
Stand by me
Your one and only

10 komentarzy:

  1. najpierw chcę Ci podziękować za tego bloga, bo mimo tego, że miałam chęć udusić Varane'a, to chwała Navasowi, że tego nie uczyniłam XD
    Mi się podoba epilog, ale to smutne, że już się te opowiadanie skończyło...


    Misia, znam ten ból spadku czytelników... Ale wiedz, że mnie zawsze będziesz miała :D Kocham Twoje opowiadania <3 I z niecierpliwością wyczekuję kolejnych! I naszej możliwej współpracy :D ! Tylko najpierw uporządkuję swoją wenę, co przeżywa mały zastój... (chwała mi, piszącej 857503 rozdziałów na przód...)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. yeah! Jest i szczęśliwe zakończenie <3 Szkoda, że to już koniec tego bloga. Strasznie zżyłam się z tą historią i cieszę się, że właśnie tak zakończyłaś to opowiadanie.

    Spadkiem czytelników się nie przejmuj. Chętni twojej twórczości zostaną do końca.

    Czekam na kolejne tak świetne blogi, życzę weny i pozdrawiam ;) /K.

    OdpowiedzUsuń
  3. Epilog cudowny :D
    Zresztą cały ten blog świetnie mi się czytało :)
    Każdy rozdział zaskakiwał i był tworzony z pasją :)
    Wielki szacunek dla Ciebie za tak fantastyczną historię :*
    Pozdrawiam Cię serdecznie i czekam na rozdziały na innych blogach :***

    OdpowiedzUsuń
  4. Receta para el amor to tez Twój blog? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. o jeju, bardzo słodko! <3
    dobrze, że jakoś jeszcze nie pomieszałaś, nie przeżyłabym tego.:o
    blog swietny! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaliczam tego bloga do moich ulubionych, jejć. <3
    Piszesz świetnie, a 8 rozdziałów na taki talent to mało. Powinnaś napisać książkę ze specjalną dedykacją "dla największej fanki, jedynej Ramosovej" haha xd ogólnie super, że tak słodko się skończyło. c:

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny blog! Idę czytać następne :D
    Pozderki! ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. słodkie zakończenie! :D
    tylko szkoda że takie krótkie, ale to nic ;)
    świetny cały blog, pozdrawiam serdecznie! :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Cóż, bardzo w czas tu przybywam, ale jak to mówią - lepiej późno niż wcale :)
    Dobrze się skończyło. Trzeba to przyznać. Aż żal było patrzeć na to, w jakim stanie znajdował się Raphael bez Eleny. Pasują do siebie i na szczęście Elena też to zrozumiała ;)
    pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za każdy komentarz, który motywuje mnie do dalszej pracy! Jeśli czytasz bloga, lecz nie komentujesz, proszę, napisz chociaż 'przeczytany' w komentarzu czy coś takiego. Nawet z anonima, to bardzo motywuje.

Bardzo proszę o niezostawianie mi w komentarzu linku do bloga, proszę to zrobić w zakładce "spam". Z góry dziękuję ;)