poniedziałek, 15 września 2014

Rozdział 6

Nie mogłem skupić się na treningach. Ciągle miałem wyrzuty sumienia, które próbowałem uzasadnić. Ale czym? Tęsknotą? Z Amelie nie widziałem się przez prawie 2 lata! A tego wieczoru... Chyba pokierowały mną emocje. Przestań Varane! Takiego świństwa się da się usprawiedliwić. Jeszcze ta scena po kolacji...
Szczerze? Tego wieczoru byłem trochę "naprany". Nie przyznałem się do tego Elenie, ale przed naszą randką walnąłem sobie trzy kieliszki czystej. Wyrzuty sumienia wyniszczały mnie od wewnątrz i musiałem coś zrobić, aby chociaż na chwilę o tym zapomnieć. Mimo to, prowadziłem samochód. Dzięki Bogu, że nie spotkaliśmy policji na swojej drodze, a Elena nie wyczuła wódki.
Jestem totalnym idiotą. Przespałem się z Amelie będąc w związku z Eleną. Może konsekwencje nie byłyby aż tak poważne, gdyby moja dziewczyna nie zastała Francuzki całkiem nagiej w mojej sypialni.
To było jeszcze gorsze, niż trener, który wydziera się na mnie, że nie daję z siebie 100%. Wtedy zdałem sobie sprawę, że Amelie jest dla mnie nikim. Widok płaczącej Eleny z mojego powodu sprawił, że poczułem się jeszcze gorzej niż po stosunku z modelką. Blondynka wymierzyła mi siarczysty policzek oraz skierowała kilka przekleństw w moją stronę. Należało mi się, nawet się z nią nie kłóciłem.
Następnie uciekła z mojego mieszkania, była cała we łzach. Chciałem pobiec za nią, lecz zatrzymała mnie Amelie kładąc dłonie na moich plecach.
- Nie warto - wyszeptała mi do ucha głosem, który sprawiał, że miałem gęsią skórkę na całym ciele.
Może miała rację? I tak już nie miałem szans u Eleny, ona mi w życiu tego nie wybaczy. Amelie, dziewczyna, dzięki której straciłem głowę kilka lat temu, jest mną zainteresowana. I to jak zainteresowana!
Elena nie chciała rozgłosu, Amelie wręcz przeciwnie. Elena była spokojną, poukładaną dziewczyną a Amelie to szatan w ludzkiej skórze. Dlaczego by nie spróbować?
- Masz rację - odparłem dotykając jej nagiego ciała. Nie mogłem się jej oprzeć i znów to zrobiłem. Powtórzyłem błąd z poprzedniej nocy, dzięki któremu poczułem się jak jeszcze większy śmieć.

***

Minęły jakieś dwa tygodnie od urodzinowej randki z Eleną. Nie chciałem o niej myśleć, najchętniej zapomniałbym o tej dziewczynie raz na zawsze. Było to niesamowicie trudne tym bardziej, że jako dziennikarka sportowa pojawiała się praktycznie na każdym meczu Realu Madryt. Nie była sama. Towarzyszył jej ten facet, którego spławiłem pewnej nocy w jej mieszkaniu. Krew mnie zalewała na widok śmiejącej się blondynki z żartów tego oblecha. Na mnie nawet nie spojrzała...
Coraz częściej pokazywałem się z Amelie publicznie. Nie chodziłem już sam na kolacje klubowe, zawsze towarzyszyła mi przepiękna modelka, za której oglądał się każdy z moich kolegów. 
- Skąd taką wytrzasnąłeś? - zapytał pewnego dnia Morata, podczas treningu.
- Stara znajoma z Francji - odparłem.
- A co z tą blondynką... Elena? Miałeś z nią zamieszkać - ciągnął Hiszpan.
Zabolało. Poczułem się jeszcze gorzej. W jednej chwili zamierzałem zaproponować jej wspólne mieszkanie, a w drugiej uciekała ode mnie z płaczem. Brawo Varane!
Nie byłem szczęśliwy. Zaspokojony seksualnie? Owszem, ale nie szczęśliwy. Czułem się pusty, potrzebowałem związku opartym na miłości. Miałem wrażenie, że Amelie jest ze mną tylko ze względu na pieniądze i sławę, ale nie przeszkadzało mi to dopóki nie opublikowała pewnego zdjęcia...
Akurat tego wieczoru nie spędzaliśmy na imprezowaniu w drogim klubie. Siedzieliśmy razem na kanapie oglądając jakiś film akcji. Moja głowa spoczywała na udach Amelie, która dłońmi gładziła moje włosy. "Jak zakochana para nastolatków" pomyślałby obserwator. Jednak pozory mylą, obydwoje wiedzieliśmy jak skończy się ten wieczór. W pewnej chwili Amelie wyszła z pokoju i po kilku minutach wróciła z whisky w ręku.
- Mam ochotę na coś mocniejszego - rzekła i postawiła szklanki na stoliku.
Ruchem ręki dałem znać, żeby nie krępowała się z nalaniem mi porządnej dawki. Tak właśnie wyglądały ostatnie dwa tygodnie: alkohol, seks, drogie kolacje w towarzystwie piłkarzy z Realu.
Za jednym razem wypiłem całą szklankę a następnie nalałem sobie jeszcze jedną. Alkohol zaczął działać. Poczułem lekkie mdłości. "Za dużo jak na jeden raz, Varane" - pomyślałem i następną dawkę piłem w spokoju, rozkoszując się smakiem. Powoli robiłem się senny, nie wiedziałem co się dzieje dookoła mnie. Ostatnie co pamiętam to chwilowy błysk, jakby piorun burzy. Następnie odleciałem.

***

Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno do sypialni. Obok leżał Luca, cicho pochrapując. Co ja zrobiłam? Pozwoliłam swojemu byłemu, aby na nowo wprowadził się do mojego mieszkania i w dodatku śpi ze mną w jednym łóżku. Właściwie, lepsze to, niż siedzenie przed telewizorem z pudełkiem lodów i ciągłe użalanie się nad swoim losem. Jak on mógł mi to zrobić?! Jeszcze w dniu mojej urodzinowej kolacji... Na wspomnienie tego wieczoru dostawałam nieprzyjemnych dreszczy.
Obiecałam sobie, że już nigdy się do niego nie odezwę choćby nie wiem co! Było to cholernie trudne, tym bardziej, że pojawiałam się praktycznie na każdym meczu Realu. Zabierałam wtedy ze sobą Lucę, aby Varane myślał, że i bez niego potrafię być szczęśliwa. Chciałam, aby to była prawda.
Wstałam, ubrałam się i zjadłam śniadanie. W pośpiechu zaczęłam szukać kluczyków do samochodu w torebce kiedy poczułam ciepłe dłonie Luci na mojej talii.
- Mogę cię odwieźć - zaproponował całując mój kark.
- Dam sobie radę - odparłam i wyszłam trzaskając drzwiami.
Co za ironia losu! Jeszcze 2 miesiące temu Lucę interesowało tylko to z czym zrobiłam mu kanapkę a teraz proponuje mi podwózkę do pracy. Gdyby nie ciągłe uczucie do Francuza, może zachowywałabym się mniej oschle. Cholera jasna, po co ja w ogóle do niego wróciłam?!
Przejechałam kilka razy na czerwonym i raz usłyszałam przekleństwa jednego z kierowców w moją stronę. Szczerze? Mało mnie to obchodziło. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w pracy i w pełni oddać się zadaniom, które przygotował dla mnie szef. Kiedy weszłam do redakcji, żwawe rozmowy prowadzone przez moich współpracowników nagle umilkły. Wszyscy patrzyli na mnie a ja nie miałam pojęcia o co chodzi.
- Mam poplamioną bluzkę? - zapytałam oglądając ubranie. Było nieskazitelnie czyste.
Nagle do pokoju weszła Ines czytająca gazetę.
- Tylko nie pokazujcie tego Elenie! - krzyknęła nie odrywając wzroku od magazynu.
Odchrząknęłam na znak, że ja też tutaj jestem. Co się do cholery działo?
- Ktoś mi wytłumaczy o co chodzi? - zapytałam.
- Elena, kochanie - podeszła do mnie Ines i objęła lekko ramieniem. Razem poszłyśmy do mojego gabinetu a kiedy zdezorientowana usiadłam na krześle, moja przyjaciółka podała mi najnowsze wydanie gazety codziennej. Było w nim zdjęcie Raphaela i tej dziewczyny, którą zastałam nagą w jego sypialni. Najwyraźniej dobrze się bawili, bo fotografia ukazuje ich całujących się. Czułam jak pojedyncza łza spływa po moim policzku.
- Skurwiel - powiedziałam pod nosem.

______________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

Hej! Przerwy pomiędzy rozdziałami coraz krótsze xD Postaram się publikować co najmniej 2 na miesiąc, ale nie wiem czy mi się to uda.
Co do rozdziału: mam mieszane uczucia. Nie uważam, że jest kiepski, ale też nie podoba mi się jakoś nadzwyczajnie. Czekam na Wasze opinie oraz komentarze ;)

I'll be the one if you want me to
Sztuka zapominania
Sztuka wyboru