Mógłbym rzec, że wyglądała nawet ładniej niż wtedy kiedy zawładnęła moim sercem, jeśli to w ogóle było możliwe. Jak zwykle, jej usta były pomalowane czerwono krwistą szminką, która dodawała jej uroku. Przepiękne brązowe oczy podkreśliła czarną kredką. Tylko kolor jej włosów się zmienił, miałem wrażenie, że nieco je przyciemniła. A może to był jej naturalny kolor?
- Przystojny mężczyzna z ciebie Varane, wiesz? - zapytała głosem, którym uwiodłaby każdego osobnika płci męskiej. Nie wystarczyło dużo, abym poddał się jej zalotom.
- Co ty tutaj robisz, Amelie? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie. Starałem się nie dawać po sobie znać, że tak na mnie działa.
- W tym tygodniu mam sesję w Madrycie. Pomyślałam, że mogłabym cię odwiedzić - odparła dotykając mojej dłoni.
Była taka krucha i niska, ale jednocześnie biła z niej pewność siebie. Patrzyłem z góry na jej przepiękną twarz i powoli zatapiałem się w brązowych oczach. W tym momencie nie myślałem o Elenie. Decydowała za mnie pewna część ciała i to zdecydowanie nie była głowa.
- Chciałabyś pojechać do mnie? Pokazałbym ci mieszkanie - wypaliłem.
Amelie zbliżyła się jeszcze bardziej i stanęła na palcach by dosięgnąć mojej twarzy.
- Mam nadzieję, że nie tylko mieszkanie - szepnęła mi do ucha.
Moja wyobraźnia zaczęła pracować na najwyższych obrotach. W głowie powtarzałem "uspokój się, stary", aby nie doprowadzić do krępującej sytuacji z moim kolegą w roli głównej.
Bez wahania otwarłem przed Amelie drzwi do porsche. Po chwili znajdowaliśmy się już na ulicach Madrytu pędząc do mojego mieszkania na jednym z bogatszych osiedli, gdzie niedawno się przeprowadziłem.
Przez całą drogę trwaliśmy w ciszy, lecz kątem oka zauważyłem, że Amelie co kilka minut na mnie spogląda z uśmiechem, co mi bardzo odpowiadało. Wreszcie dziewczyna, o której marzyłem przez ostatnie siedem lat się mną zainteresowała. I to jak zainteresowała!
Zaparkowałem na parkingu w podziemiach bloku. Moje mieszkanie zajmowało całe ostatnie piętro, więc pojechaliśmy windą.
Po przekroczeniu progu drzwi zagadnąłem:
- Rozgość się, tam jest łazienka, pewnie chcesz się odświeżyć - wskazałem na pokój po lewej stronie.
- Nie chcę się odświeżać, chcę ciebie - odparła, zrzuciła płaszcz i dosłownie się na mnie rzuciła.
Nogami oplotła mnie wokół brzucha a ręce zarzuciła na ramiona namiętnie całując. Odruchowo włożyłem ręce pod jej cieniutką czarną bluzeczkę w czerwone róże. Po chwili mój dotyk przeniósł się na jej pośladki a ona nie przestawała wbijać swoich paznokci w mój kark.
Sytuacja przeniosła się na sofę w salonie. W pośpiechu zaczęliśmy ściągać z siebie nasze rzeczy. Obdarowywałem jej smukłe, delikatne ciało gorącymi pocałunkami. Była przepiękną kobietą, tego nie dało się ukryć. Mój kolega już dawno zaczął pracować, wystarczyła chwile, aby w całości oddać się pożądaniu.
***
Umówiłam się na "urodzinową randkę" z Raphaelem dzień po moich urodzinach. Może trochę dziwne i niecodzienne, ale w ostatniej chwili zadzwonił do mnie, że nie wyrobi się akurat w ten dzień. Nie miałam pojęcia gdzie chciał mnie zabrać, ale wyglądało na to, że szykował coś wyjątkowego, bo powiedział, abym elegancko się ubrała.
Zaglądnęłam do mojej garderoby z nastawieniem, że nie znajdę żadnej sukienki i będę musiała spocząć na spódnicy. Po piętnastu minutach walki z wieszakami znalazłam czerwoną sukienkę z odkrytymi ramionami sięgającą mi przed kolana. Do tego czarne szpilki i lekko podkręcone włosy. Właśnie kończyłam malować usta błyszczykiem kiedy pod domem usłyszałam parkujące porsche. Od razu wiedziałam, że to Raphael.
Chwyciłam za czarną kopertówkę i w kilka sekund byłam pod drzwiami. Otworzyłam je gwałtownie a moim oczom ukazał się Varane, który dotykał dzwonka do drzwi z zamierzeniem zadzwonienia.
Ubrany był w błękitną koszulę z rękawem 3/4 oraz czarne zwężane spodnie. Na mój widok nieźle się zdziwił, lecz jego mina w kilka sekund zamieniła się w zachwyt.
- Przepięknie wyglądasz, słonko - poleciał banałem Rapha. Niby typowy tekst, który słyszy prawie każda kobieta od swojego mężczyzny a cieszy. Odruchowo się zarumieniałam.
- Dziękuję, możemy jechać? Umieram z ciekawości co wykombinowałeś - odparłam.
Raphael kiwnął potwierdzająco głową i przepuścił mnie, abym poszła pierwsza. Postanowiłam nie brać żakietu, temperatura była dosyć wysoka, chociaż zapadał już zmrok.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do centrum Madrytu. Po około dziesięciu minutach opowiadania Raphaelowi kto złożył mi życzenia i jakie prezenty dostałam, wjechaliśmy na ulicę, gdzie mieściły się najdroższe kluby i restauracje prawdopodobnie w całej Hiszpanii. Z zachwytem spoglądałam przez okno na przepiękne, elegancko przystrojone budynki dookoła mnie. Mieszkałam w Madrycie już kilka dobrych lat, lecz nigdy wcześniej nie myślałam nawet, aby przejść się do tej dzielnicy. Byłam pod wielkim wrażeniem.
Zastanawiałam się, do której z restauracji postanowił zabrać mnie mój chłopak. Szczerze mówiąc mogłabym pójść do każdej z nich, byleby spędzić miło czas z Raphaelem.
Zaparkowaliśmy pod pozornie małym budynkiem. Z tego co się orientowałam była to restauracja z pokojami hotelowymi na piętrze. Przechodząc przez korytarz można było zająć stolik na zewnątrz restauracji, z dala od miejskiego ruchu. Postanowiliśmy tam pójść, aby nie siedzieć w dusznych czterech ścianach.
Raphael chwycił moją dłoń i zaprowadził do stolika stojącego pod wielką fontanną, która znajdowała się na środku całej posiadłości.
Miałam łzy w oczach. Scena jak z filmu romantycznego: my ładnie ubrani, ekskluzywna restauracja, fontanna, świece, tylko orkiestry grającej nastrojową muzykę brakowało, lecz i tak było cudownie.
Zamówiliśmy dania dla siebie i postanowiliśmy zamiast szampana wypić wino.
- Pewnie zapłacisz za to majątek - zagadnęłam nieśmiało.
Varane zaczął gładzić moją dłoń, którą trzymałam na stoliku i uśmiechając się powiedział:
- Taki spóźniony prezent urodzinowy.
Przez cały wieczór rozmawialiśmy o naszym dzieciństwie. Zaczęło się od tego, że wspomniałam o mojej rodzinnej miejscowości. Raphael za to opowiadał mi o czasach kiedy grał w trampkarzach i juniorach we Francji.
- Kiedyś wlaliśmy trenerowi do kawy środek na przeczyszczenie, bo nie chciało nam się biegać - opowiadał śmiejąc się w niebo głosy - Potem przez tydzień nie mieliśmy treningów!
Śmiałam się razem z nim. Takich opowieści miał masę!
- Nie miałam pojęcia, że z ciebie taki łobuz, Varane! - krzyknęłam.
- Bo to zależy od sytuacji - odparł poruszając porozumiewawczo brwiami.
Byliśmy tam przez jakieś trzy godziny a tematów do rozmowy wciąż nie brakowało. Mogłabym przegadać całą noc, ale zauważyłam, że Raphael zaczynał się nudzić. Chociaż próbował mnie słuchać przez cały czas, wyraźnie odpływał na minutę czy dwie.
- Mógłbyś odwieźć mnie do domu? - zapytałam co spotkało się z uśmiechem piłkarza.
- Pewnie - odparł i zapłacił za jedzenie.
Wsiedliśmy do samochodu, lecz Rapha nie wkładał nawet kluczyków do stacyjki. Ujął moją twarz w dłonie i delikatnie pocałował. Z pozoru niewinne pocałunki przerodziły się w namiętne pieszczoty. Francuz zaczął dotykać ręką mojego kolana, ja ustami muskałam jego szyję.
- Jedźmy do domu, ludzie patrzą - powiedziałam po chwili, kiedy poczułam dyskomfort spowodowany różnymi urządzeniami w samochodzie.
- Do mnie jest bliżej - odparł i włączył samochód.
Znacznie szybciej niż wcześniej, dojechaliśmy do dzielnicy gdzie mieszkał Raphael. W napięciu i z niecierpliwością czekaliśmy aż winda zawiezie nas na ostatnie piętro. Oj, co by się działo w tej windzie gdyby akurat wtedy nie jechała z nami pewna staruszka!
Pełni podniecenia szybko znaleźliśmy się pod drzwiami mieszkania. Raphael zgrabnym ruchem przekręcił kluczyki w zamku i miałam wrażenie, że teraz nic nas nie powstrzyma.
Jak w przypadku nocy, którą ostatnio spędził u mnie Varane, musiała znaleźć się osoba trzecia w roli głównej. Ciężko jest sobie wyobrazić moją minę na widok nagiej brunetki leżącej wśród róż i zapalonych świec w sypialni Raphaela.
____________________________________________________
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
Hej! I jak wrażenia po przeczytaniu? :D Mam nadzieję, że się podoba. Pierwszy raz w moim opowiadaniu znalazły się sceny +18 i chyba po raz ostatni na tym blogu. Osobiście rozdział mi się podoba, nawet dobrze mi wyszedł :) Szczerze mówiąc pisałam go jakieś dwie godziny co jak na mnie jest chyba rekordem. Czekam na Wasze opinie :*
Sztuka zapominania
Your one and only
Stand by me