niedziela, 22 czerwca 2014

Rozdział 2

"Varane, och, czemu ty jesteś Varane" - mogłabym rzec. Zrobiłam rzecz, którą jeszcze kilka dni temu uważałam za debilizm i lans. Zakochałam się w sportowcu. Inni pomyśleliby "wyrzeźbiona sylwetka, ładna buzia, bogaty - żyć nie umierać!", ale ja patrzyłam na to z całkiem innej strony. Siedziałam w dziennikarstwie już dwa lata i wiedziałam co to znaczy być sportowcem. Ciągłe wyjazdy na turnieje, mecze, wywiady, reklamy, fani, dziennikarze i Bóg wie co jeszcze. Wiąże się to z brakiem czasu dla najbliższych.

Pomimo moich obaw nie mogłam powstrzymać swojego uczucia do Francuza. Jego uśmiech, dotyk, głos, akcent, wszystko to wywoływało na moim ciele gęsią skórkę i palpitację serca. Usprawiedliwiałam się, że przecież Raphael nie jest jeszcze piłkarzem na tak zaawansowanym poziomie jak np. jego kolega Morata, który zaczął regularnie występować w barwach Realu Madryt. Niestety, przy takim talencie jaki posiadał Varane sława była nieunikniona.

Po imprezie w ten piątkowy wieczór postanowiliśmy spróbować. Spędziliśmy na parkiecie całą noc a potem pozwoliłam Raphaelowi u siebie zanocować. Nie, nie, do niczego nie doszło. Nie mogłam dopuścić do tego, abym była dziewczyną na jedną noc, poza tym wciąż byłam świeżo po zerwaniu związku. Skończyliśmy na śnie we wspólnym łóżku przytuleni do siebie.
Kiedy otworzyłam oczy widziałam jak Raphael bacznie mi się przygląda. Zaczęłam rysować bliżej nieokreślony kształt na jego nagim torsie. Chciałam poruszyć pewną kwestię, ale nie byłam pewna czy był to odpowiedni moment. Postanowiłam jednak zagadać.
- Jest pewna sprawa - zaczęłam.
- Tak? - odparł leniwie.
Podniosłam się do pozycji siedzącej, aby być z nim twarzą w twarz. Popatrzył na mnie niepewnie.
- Nie zamierzam się z tobą afiszować - oznajmiłam.
- Co masz na myśli?
- Nie chcę być jedną z tych dziewczyn piłkarzy, które lansują się na czerwonym dywanie.
- Wstydzisz się mnie czy co? - zapytał również się podnosząc.
- Nie, po prostu wiem jakie zdanie ma dużo moich znajomych na przykład o Sarze Carbonero. Plastikowa dziennikareczka, która jest sławna tylko dzięki związkowi z Casillasem.
Uśmiechnął się ze zrozumieniem i przyłożył moją dłoń do swoich ust muskając ją lekko.
- Ale na zdjęcie na instagram dasz się namówić? - zapytał.
- Oczywiście - odparłam i przytuliłam się do Raphaela.

*

- Jak to "możesz już nie wracać"?! - wykrzyczał do słuchawki mój były chłopak, Luca.
- Po prostu, zerwałam z tobą cztery dni temu, dlaczego niby mielibyśmy razem mieszkać? - odparłam lekceważąco.
- Ale mam tam swoje rzeczy!
- Poprawka. MIAŁEŚ tu swoje rzeczy. Od dwóch dni walizka stoi przed drzwiami.
Przez parę sekund Luca nic nie odpowiadał, widocznie zaskoczyłam go tą odpowiedzią.
- Będę za 10 minut - powiedział i się rozłączył.
Nie zamierzałam mu otwierać kiedy dobijał się do drzwi z przeprosinami. Zaczynałam nowe życie, które nie do końca wiedziałam czy będzie lepsze. W sumie wszystko jest lepsze od ignorancji i obojętności względem drugiej osoby.
Po 30 minutach Luca wreszcie dał mi spokój. Miałam nadzieję, że już mam z głowy tego palanta i że wreszcie zniknie z mojego życia.

Umówiłam się z Raphaelem, że razem spędzimy niedzielę, ponieważ sobotę miał zajętą przez treningi. Mówił coś o pierwszej drużynie. Szczerze modliłam się, aby to był tylko trening do "nałapania" doświadczenia a nie coś poważniejszego typu występ w startującej jedenastce.
Spotkaliśmy się w kameralnej kawiarence. Postanowiłam ubrać pomarańczową bluzkę typu over size i czarne rurki. Białe trampki Converse i brązowe okulary pilotki były idealnym uzupełnieniem. Jeśli chodzi o fryzurę, to pozwoliłam moim dosyć długim kosmykom włosów swobodnie opadać na boku.
Raphael zajął stolik na zewnątrz ze względu na ładną, wiosenną pogodę. On zaś ubrany był całkiem podobnie jak na imprezie. Dres + czarne rurki, tylko, że tym razem wybrał kolory: szary i czarny zamiast bordowy i jasny dżins. Włosy jak zwykle ukazywały jeden wielki nieład. Wyglądało na to, że Varane nałożył tylko trochę żelu na lekko kręcone kosmyki i na tym poprzestał. Było to pierwsze wyzwanie jakie mnie czekało: zmiana fryzury mojego nowego chłopaka.
- Hej! - zawołał i wstał kiedy mnie zobaczył.
- Cześć - podeszłam do niego i musnęłam ustami jego policzek.
Raphael zachował się jak dżentelmen i odsunął mi krzesło, abym usiadła. Była to miła odmiana, ponieważ Luca szczerze mówiąc był zwykłym prostakiem bez manier i właściwie bez szacunku do kobiet. Co ja w nim widziałam?
Po chwili podeszła do nas kelnerka, aby odebrać zamówienie. Poprosiłam o cappuccino i sernik oblany syropem wiśniowym. Rapha popatrzył na mnie zdziwiony.
- Serio nie lecisz na lans. Wszystkie dziewczyny, które tu przyprowadzałem zamówiły samą wodę.
- I co, byłeś z którąś dłużej niż tydzień? - zapytałam podchwytliwie.
- Nie - odpowiedział stanowczo - Zdałaś test poprawnie.
- Ach, więc to jest pewnego rodzaju próba - skrzyżowałam ręce na piersiach - Oj Varane, Varane, nie wiem czy pozwolę sobie na takie zagrywki - udawałam obrażoną.
Odczekał chwile lustrując mnie bacznym wzrokiem. Chyba mnie rozgryzł.
- Robisz to samo w tej chwili - powiedział śmiejąc się.
- Przynajmniej mam pewność, że nie uciekniesz wiedząc, że jestem mega obżartuchem.
- Szczerze? - zapytał zmieniając ton swojego głosu na poważny. Zachęciłam go do kontynuowania - Ja też kocham jeść. Tylko ciii, nie mów trenerowi! - i znów wybuchliśmy śmiechem.
Resztę popołudnia spędziliśmy we wspólnym towarzystwie żartując i poznając się coraz lepiej. Nawet nie wyobrażałam sobie, że Raphael może być tak wyluzowany. Moje pierwsze wrażenie o nim było, że jest zbyt pewnym siebie dupkiem, który ma co tydzień inną laskę. Tymczasem on okazał się zabawnym i romantycznym chłopakiem, który może być jednocześnie świetnym przyjacielem i wspaniałą drugą połówką. Nic nie wspominał o swoim treningu, co trochę mnie zaniepokoiło.

Kiedy wróciłam do domu zaczęłam się zastanawiać nad zatelefonowaniem do niego w tej sprawie, ale w odpowiednim momencie opamiętałam się. Uznałam, że byłoby to wścibskie, nawet jeśli byłam jego dziewczyną. "Jak zechce to mi powie" pomyślałam.
Nie przepadałam za niedzielami, ponieważ zawsze po nich był poniedziałek, czyli chyba najpracowitszy dzień dla dziennikarza.
Ledwo weszłam do swojego gabinetu a szef od razu zalał mnie pracą dotyczącą umieszczania reklam w następnym wydaniu naszej gazety. Szczerze mówiąc było to najnudniejsze zadanie, ale na szczęście nie musiałam zbytnio przy tym wysilać mózgu.
Byłam w połowie swojej pracy, kiedy ktoś zapukał do drzwi gabinetu.
- Proszę! - zawołałam.
- Hej Elena! - zobaczyłam głowę mojego starszego kolegi, Sergio wychyloną przez drzwi - Szef kazał przekazać, że idziesz dzisiaj z ekipą na mecz Realu - oznajmił.
- Błagam, powiedz, że to nie na mnie spada obowiązek opisywania porównywania ubioru trenerów - jęknęłam na co Sergio zaczął się śmiać. Kiedyś nasz przełożony zlecił Francesce napisanie stronicowego reportażu na temat garniturów jakie ubrali na mecz "Tata" Martino oraz Carlo Ancelotti.
- Na szczęście szefuńcio zrezygnował z tej rubryki. Przeprowadzisz wywiady z dwoma zawodnikami i myślę, że będzie zadowolony.
- Ok, kto idzie ze mną?
- Ines i Bruno - odparł - Ja muszę spadać, muszę jeszcze dokończyć felieton. Trzymaj się i powodzenia! - zawołał i zniknął za zamkniętymi drzwiami.
Właściwie byłam zadowolona, że Ines ze mną pójdzie, zawsze jest mi raźniej kiedy mam przyjaciółkę obok siebie, mniej stresuję się podczas wywiadów. Nie do końca cieszyłam się z obecności Bruno - wysokim Latynosem o ciemnych włosach i z zarostem, który zawsze jak mnie widzi rzuca tanimi tekstami na podryw. Miałam nadzieję, że tym razem sobie daruje i zajmie się pracą co było mało prawdopodobne.
Dopiero po 10 minutach zdałam sobie sprawę, że mecz na którym będę to derby Madrytu! Wpisałam w wyszukiwarkę "Raphael Varane" i ustawiłam, aby wiadomości były z ostatniej godziny.
Niestety wyniki jakie mi wyskoczyły były większości "Czy będzie debiut?" i "Francuski talent może eksplodować dziś wieczorem!". Będę miała okazję przeprowadzić wywiad ze swoim świeżo upieczonym chłopakiem. Od razu przypomniałam sobie nagranie, na którym Casillas całuje Carbonero podczas wywiadu. Obiecałam sobie, że przeprowadzę wywiad nawet z samym Ronaldo, byleby nie doprowadzić do takiej sytuacji.


________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

Heeeej! Witam was po dłuższej przerwie na tym blogu. Szczerze już traciłam nadzieję, że wena na dalsze losy Eleny wróci, ale wróciła i oto mamy nowy rozdział, z którego prawdę mówiąc jestem zadowolona :D
Martwi mnie trochę to, że liczba komentujących stopniała kiedy opublikowałam 1 rozdział... Mam nadzieję, że pod tym będzie ich trochę więcej, bo nie lubię pisać dla siebie ;p
Czekam na Wasze opinie i liczę, że rozdział się podoba ;)

I'll be the one if you want me to

My sweet revenge
Pride of London